awersja awersja
217
BLOG

Tresura

awersja awersja Polityka Obserwuj notkę 3

 

Jak głosi jedna z historycznych bujd,

hen, w średniowieczu, żył niedobry bardzo wójt”.

 

Przekładając ten tekst na teraźniejszość mamy do czynienia nie z wójtem, ale z prezydentem miasta. Jak zwał, tak zwał, lecz kontekst podobny. Niektóre media donoszą, że ów prezydent miasta

gnębił poddanych, mocną trzymał straż,
z rzadka ku ludziom swoją złą obracał twarz”
.

 

Kilka dni temu nagłówki gazet krzyczały, że

„leciały krnąbrne głowy; rach ciach ciach,
aż w obejściach wójtowych zapanował blady strach
”.

 

Czołowi politycy opozycji gromkim głosem ostrzegali, że

Trwałby ten strach po koniec wójta dni”,

 

ale na szczęście

osiedlił się w gminie jakiś facet z innej wsi”.

 

No i ów facet wraz ze wszelkiej maści pomagierami

wszystkim ludziom w krąg powtarzał tak:
Ej, wy, wy, ludzie, wy, tych pogróżek nie kupujta
i choć szaleje wójt, wy wójta się nie bójta!

 

...a następnie zorganizowano REFERENDUM. Natenczas tyle w tym wątku.

 

A z okazji referendum „przypadkowe społeczeństwo” zostało poddane tresurze. Takiej tresurze, jakiej poddawane są pieski, wierni przyjaciele człowieków. Przy czym treserów jest kilku, a każdy w tym samym czasie uczy różnych zachowań.

Piesek z jednej strony słyszy, aby nie uczestniczyć w referendum - komenda „waruj!”. Z drugiej strony dochodzi gromkie „daj głos!”. A biedna psina patrzy wokół zdezorientowana i nie wie, którego pana ma słuchać. Owszem, niektórzy treserzy w czasie uczenia komendy „waruj!” zaprzestali stosowania komendy „aport!” stosując pouczenia zamiast mandatów, inni ucząc „daj głos!” odrobinę poluźnili groźnie brzmiące „równaj!” decydując się na kuriozalne koalicje. Czy to okaże się wystarczające do właściwego wytresowania...?

 

Jeśli teraz, Czcigodny Czytelniku, poczuwasz się obrażonym porównaniem do tresowanej psiny to bardzo przepraszam. Rozumiem, że niektórzy rozumieją pojęcia „ojczyzna” lub „demokracja” w takiej formie, w jakiej definiują je wszelkiej maści politycy. Rozumiem, że tolerujesz wykorzystywanie tych pojęć w politycznych reklamach i jest Tobie obojętne, czy „ojczyzna” to Ojczyzna, a „demokracja” to rządy wszystkich ludzi. Masz prawo do własnych poglądów, i choć z nimi się nie zgadzam, to oddałbym 1% swojego podatku, abyś mógł je głosić. Zastanawiam się tylko, czy są jakieś granice, których przekroczenie spowoduje, że przestaniesz pozwalać, aby ktoś Ciebie tresował...

 

Od ponad dwóch dziesięcioleci mając złudne wrażenie ważności swojego głosu pozwalamy na tresowanie swoich zachowań przez polityków. Zatracamy zdolność racjonalnego patrzenia na świat, bezkrytycznie internalizujemy papkę podawaną przez jednych, natomiast a priori odrzucany argumenty innych. I o to właśnie chodzi politykom, czego przykładem jest choćby zjawisko warszawskiego referendum.

 

Do przeciwników udziału w referendum mam pytanie: czy demokracja nie powinna pozwalać na kontrolę każdego urzędnika pochodzącego z wyborów w sposób ciągły, a nie tylko okazjonalny w dzień ustawowych wyborów...?

 

Do zwolenników udziału w referendum mam pytanie: czy czasem racji nie miał Wojciech Młynarski pisząc o następcy złego wójta, że

 

gdy już poczuł pod nogami mocny grunt,
znowu poleciały głowy; rach-ciach-ciach,
i w obejściach wójtowych nastał jeszcze większy strach
”...?

 

Moim zdaniem zmiana jednego polityka na drugiego polityka to tak, jak wymiana jednego uszkodzonego koła w samochodzie na inne uszkodzone koło. Owszem, jakaś zmiana jest. Jakaś.

 

Właśnie patrzę na bezpańskiego czworonoga za oknem. Biega radośnie po trawie, merda ogonem. Powącha tu, powącha tam, szczeknie na przechodzącego listonosza. O! teraz robi „siad!”...

 

...a nie, przepraszam. Fe...!

 

 

 

 

W notce wykorzystano fragmenty tekstów W. Młynarskiego.

 

awersja
O mnie awersja

Licznik odwiedzin: Poza autorem nikt tutaj nie zagląda...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka